VAR potrzebny od zaraz

Czym jest VAR?

VAR czyli Video Assistant Referee to po prostu wideoweryfikacja. Sędzia pomocniczy, który siedzi w specjalnym wozie podpowiada głównemu arbitrowi w razie błędnej decyzji. Sędzie główny podbiega wtedy do specjalnego monitora umiejscowionego na stadionie i podejmuje ostateczne rozstrzygnięcie. VAR działa jednak w określonych warunkach. Można z niego skorzystać przy błędnie strzelonym golu, czerwonej kartce lub błędnie zidentyfikowanym zawodniku. Obecnie ten system stosowany jest między innymi w polskiej Ekstraklasie czy niemieckiej Bundeslidze. Od nowego sezonu z tego udogodnienia skorzystają w hiszpańskiej La Lidze.

Niewybaczalne błędy

Niestety VAR nie jest wykorzystany w najważniejszych europejskich rozgrywkach czyli Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Pisze niestety, ponieważ w tym roku w trzech z czterech półfinałów sędzia odegrał niepośrednią rolę. Kontrowersyjne decyzje wypaczyły wyniki, przez co w finale znajdują się zespoły, które na to nie zasługiwały.

Brak odwagi – czyli problem dzisiejszych sędziów

W obecnym sezonie wielu sędziów bało się podjąć odważne decyzje. W spotkaniu Bayernu z Realem najpoważniejszym błędem był niepodyktowany rzut karny po ręce Marcelo. Sam zawodnik przyznał potem, że Cüneyt Çakır się pomylił. Co prawda nie możemy jednoznacznie stwierdzić, że padłby gol, lecz z pewnością byłaby to spora szansa dla Roberta Lewandowskiego. O wiele większe kontrowersje miały miejsce w drugim półfinale Roma – Liverpool. W pierwszym spotkaniu Anglicy pewnie wygrali 5:2 i nikt nie dawał rzymianom większych szans w rewanżu. Włosi pokazali jednak pazur, lecz do dogrywki zabrakło im jednej bramki. W niezwykłym comebacku przeszkodził im jednak arbiter. Damir Skomina nie podyktował dwóch ewidentnych jedenastek i nie wyrzucił przynajmniej jednego piłkarza ,,The Reds”. Dyrektor Romy za odpadnięcie z rozgrywek obarczył przede wszystkim Słowaka.

Wiele problemów mogliśmy zobaczyć również w Lidze Europy. Marsylia broniła dwubramkowej zaliczki w meczu z Salzburgiem. Austriakom udało się doprowadzić do dogrywki, lecz po błędzie sędziego, bowiem jedna bramka padła ze spalonego. Sergiej Karasiew to co zabrał Francuzom w regulaminowym czasie gry, oddał w 115 minucie. Jeden z zawodników OM uderzył w stronę bramki, lecz trafił piłką w swojego zawodnika. Arbiter podyktował jednak rzut rożny, po którym padł gol, dzięki czemu piłakrze ze Stade Velodrome awansowali do finału.